niedziela, 18 stycznia 2009

Antigua - Guatemala

Przed Antigua odwiedzam Rudiego (CS), ktory zamieszkuje San Lucas (13km przed Antigua). Spedzam u niego jedna noc i podczas wieczoru mamy ciekawa dyskusje o Polsce (byl niedawno w naszym kraju) i o Gwatemali. Okazuje sie, ze w tym kraju mowi sie w 23 jezykach: 20 z nich to jezyki Majow, 1 to schinqua, 1 to gariffina (ten sam, co na wybrzezu w Belize) i oczywiscie hiszpanski. W pilke nozna Gwatemala nie ma zbyt dobrych graczy-odpadli niedawno z eliminacji MS 2010 przegrywajac z Kostaryka. Nigdy nie zagrali tez w swiatowym Mundialu. Co warto sprobowac do jedzenia w Gwatemali? Ceso con Loroco (ser z jakas tam roslinka), tamalitos con loroco, chichitos i wypic drink Atol de Elote (z kukurydzy). W miescie Antigua warto sprobowac Popusas-jednakze jest to danie salwadorskie i jesli ktos tam sie wybiera to lepiej tam to zjesc. W Ameryce Srodkowej mieszkancow danego kraju nazywa sie najczescie: Chapin dla okreslenia Gwatemalczykow, Catracho - Honduras, Cherros lub Guanacos (niegrzecznie) na San Salvador, Nicas - Nikaragua, Ticos - Kostaryka. Sim Karta w Gwatemali (najlepsza Tico) kosztuje 50Q, i 1 minuta to okolo 2Q (w kraju, do Polski nie wiem). Nastepnego dnia z rana ruszam do Antiguy (5Q) i kwateruje sie w Hotelu Place to Stay kolo terminalu (30Q za dm). Tam tez wykupuje wycieczke na wulkan Pacaya (za 50Q, na miescie mozna za 40Q). Okolo 3 godzin spaceruje po miescie. Jest to dawna stolica kraju, zabudowa kolonialna. Rzeczywiscie, jest tu sporo turystow, jednakze wyglad miasta jest piekny i wystarczy tracic czas spacerujac po urokliwym i romantycznym miasteczku. Domki sa zazwyczaj pomalowane w 3 kolory: czerwony, niebieski i zolty. Wrcam do swego hoteliku i o godz. 14 jade na wycieczke na wulkan Pacaya. Po drodze jeszcze zbiorka 40Q na wstep do parku (biletow jakos nie dostalismy, stary chwyt przewodnikow:)). Przy parkingu kupa dzieciakow, ktore sprzedaja kijki i oferuja podwiezienie na koniach. Podesjcie na wulkan zajmuje kolo 2godz. i ostatnia czesc jest najtrudniejsza: nogi zapadaja sie w wulkanicznym zuzlu i czlowiek walczy by kazdy krok do przodu nie byl krokiem do tylu. Wchodzi sie na wulkan po to, by zobaczyc lawe. Dzis plynela slabo, ale gdzies miedzy zastygla magma widac bylo bijaca czerwien. Jak podeszlo sie do lawy, gorac byl nie do wytrzymania. Spacer miedzy zastygla lawa moze byc niebezpieczny, jesli bedzie sie chodzilo nierozwaznie. Wracamy juz jak jest zupelnie ciemno. I z daleka obserwujemy mala erupcje wulkanu del Fuego (w okolicy jest rowniez wulkan Agua, ale wejscie na niego obecnie jest niebezpieczne). Wracamy cali pokryci czarnym pylem (na gorze mocno wieje i sie pyli po drodze) do Antiguy, a ja marze tylko o cieplym prysznicu. Spac za wiele nie bede, bo o godz. 4 mam miec autobus do Copánu w Hondurasie. Bilet kosztuje 7$ (z mego hotelu 13$ na ten sam busik), a najlepiej go zamaiwac w agencji Plus (6a Calle Oniente no 19).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz