środa, 4 marca 2009

Ameryka Srodkowa - Podsumowanie

Zaliczam tez do niej ta czesc Meksyku, w ktorej bylem, choc znajdziemy takie publikacje, w ktorych caly Meksyk jest zaliczany do Ameryki Polnocnej.

Transport

Oczywiscie najbardziej popluranym transportem sa autobusy. W wiekszosci krajow, oprocz Meksyku, Kostaryki i Panamy jezdzi sie glownie w tzw. Chicken Busach, czyli Autobusach Kurczakowych. Ktos mi kiedys tlumaczyl, ze sluza one raczej ludzie przewoza nimi wsyzstko, nawet kurczaki, stad ta nazwa. Rzeczywiscie, mozna spotkac takie osoby. Ale w wielu krajach te autobusy sa tak wypelnione, ze siedzi sie, czy tez stoi zgniecionym miedzy ludzmi. Siedzenia sa twarde, wiec po podrozy, ktora trwa wiecej niz 5 godzin czuje sie to. Podrozujac autobusami po Ameryce Srodkowej, jezdzi sie jak koleja transyberyjska-nie trzeba wsiadac z zapasami jedznie, gdyz do autobusow wsiadaja sprzedawcy, od ktorych mozna kupic wszystko, co potzrebne. A jesli ktos zapomni, ze Bog jest wielki lub ze Bog go kocha, to musi przyjechac tu i poczytac napisy w autobusach, ktore to wlasnie glosza.
W Meksyku i Panamie kierowcy mysla, ze przewoza mrozonki, wiec ochladzaja wnetrze autokaru do zabojczo niskich temperatur.
Sa tez samoloty, lodki-najciekawsze oczywiscie rejsy po rzekach w dzungli i inne.
Autostop probowalem tak na powaznie tylko w Meksyku i sie sprawdzil-latwo sie tu lapie auta.

Ludzie

W wiekszosci lokalni sa sympatyczni. W wiekszosci sa to potomkowie Majow (polnocna czesc Ameryki Srodkowej). Nie mialem problemow z dogadywaniem sie, ale bardzo dobrze jest znac choc pare slow po hiszpansku. W niektorych miejsachc jest ponoc niebezpiecznie. Ja nie mialem na szczescie okazji, by dowiedziec sie tego. Chyba wystarczy w miejscach uwazanych za niebezpieczne po prostu miec glowe na karku. Turysci, ktorych spotykalem to osoby z Niemiec, USA, Francji, Hiszpanii, Ameryki Poludniowej. Z naszego regionu niewiele. Jest ich sporo.

Pieniadze

Najlepiej jest miec dolary amerykanskie. W niektorych miejscach mozna wymienic euro, najlepsze kursy w Kostaryce i Meksyku. Poza Salwadorem i Panama, gdzie dolar funkcjonuje jako oficjalna waluta, najlepiej jest miec walute miejscowa. Wymiany dokonuje sie w bankach, ale zazwyczaj sa tam tak duze kolejki, ze traci sie prawie 30 minut na wymiane pieniedzy, wiec lepiej to zrobic raz a dobrze:) Przy wjezdzie do danego kraju na przejsciach granicznych sa tzw. cinkciarze, ktorzy wymienia nam walute po troszke gorszym kursie niz w banku. Plusem jest to, ze nie trzeba czekac w kolejce, ale lepiej jest znac jaki jest oficjalny kurs, po to , by dostac wiecej niz proponuja te osoby. Wyjezdzajac z danego kraju trzeba pozbyc sie pieniedzy kraju z ktorego sie wyjezdza, gdyz nastepnie nie wymieni sie ich nigdzie.
Kostaryka jest najdrozszym krajem. Jesli chodzi o transport to Meksyk i Panama. Najtansze to Salwador i Nikaragua.
Moje wydatki na 2 miesiace to:
bilet lotniczy 3039zl
wydatki na miejscu (po zakupie wiekszosci dolarow po 3zl i wybraniu z bankomatu po 3.42zl) to okolo 4450zl razem z kursem nurkowania PADI, ktory mnie wyniosl z pobytem i doplynieciem kolo 1000zl
koszty razem kolo 7500zl za 2 miesiace, wiec zmiescilem sie w planie.

Podsumowujac Ameryka Srodkowa ma wiele do zaoferowania. Myslem patrzac na mape tego regionu, ze 2 miesiace wystarczy, jednak to troche za malo, gdyz nie zdazylem zobaczyc do konca tego, co zaplanowalem, choc w wiekszosci mi sie to udalo. Jednakze porownujac ten region z Ameryka Srodkowa zdecydowanie wybieram to drugie i jesli wroce na drufa strone Oceanu Atlantyckiego, nie liczac USA czy Kanady, to najszybciej bedzie to Ameryka Poludniowa.

wtorek, 3 marca 2009

Chichèn Itzà - Mexico

Nastepnego dnia z rana jade na terminal, by tutaj wsiasc do autobudu, ktorym jade do Chichèn Itzà (108pesos, autobusy co pelna godzine). Chichèn Itzà jest kompleksem ruin wpisanych na liste Nowych 7 Cudow Swiata, wiec jade tam chyba bardziej, by to miejsce zaliczyc, gdyz juz zdazylem sie naogladac roznych ruin w mojej podrozy. Autobus, ktory wybralem jest drugiej klasy, a wiec jedzie wolniej. Dopiero po 4 i pol godzinach jestem przy wejsciu do ruin. Od razu da sie zauwazyc hordy, mega hordy turystow i co krok zaczepiajacy sprzedawcy, ustwaieni wzdluz wszystkich alejek. Dobrze, ze jeszcze nie siedza na ruinach:) Sam kompleks jest ciekawy ze wzgledu na wiele szczegolow, ktore sie zachowaly. Ba! Sa jedne z lepiej zachowanych ruin i chyba dlatego zostaly wpisane na wczesniej wspomniana liste. Najciekawszy i najbardziej znany jest Zamek stojacy na srodku placu glownego. Bardzo ciekawe i dobrze zachowane jest boisko do gry w pilke. Mozna poprobowac poklaskac w roznych miejsach sluchajac echa, ktore ponoc ma sie odbijac nawet 9 razy. Albo cos mi sie stalo ze sluchem, albo to tylko jeden z trikow przewodnikow, gdyz nie za bardzo slysze te odbijajace sie echo, a stoje w tych samych miejscach, w ktorych klaskali przewodnicy. Coz, moze slabo klaszcze:)
Ruiny zaliczone i pozostaje mi juz z listy tylko Tadz Majal w Indiach i 7 Nowych Cudow Swiata bedzie przeze mnie ogladniete.
Majac kolo 30 minut do odjazdu autobusu ruszam na droge i probuje lapac stopa. Zatrzymuje sie po okolo 10 minutach gosciu, ktory mysli, ze chce z nim podjechac kolo kilometr do pobliskiego hotelu, ale jak wyjasniam mu, ze jade do Cancùn, to proponuje podwiezienie mnie do mniej wiecej polowe drogi. Jest Amerykaninem meksykanskiego pochodzenia, ktory przyjechal odwiedzic bardzo chorego na raka brata. Nie ma dla niego wiekszych nadziei. Podczas mej podrozy odeszlo z tego Swiata 2 mlode osoby, ktore znalem: 42 lata i 25lat. Odchodzi sie nawet w tak mlodym wieku i nie wiemy, kiedy to bedzie, dlatego chyba trzeba zyc tak, by naprawde byc zadowolonym z zycia.
Wysiadam w Chemax, prowincjonalnym miasteczku Meksyku. Mysle sobie, ze tu bede mial okazje do poogladania prawdziwego zycia mieszkancow tego kraju bez turystow, ale jak sie okazuje, zatrzymuja sie tutaj wyzieczki autokarowe, by odpoczac w polowie drogi miedzy Chichèn Itzà a Cancùn i by zwiedzic jakis lsabiutki kosciolek. Myslalem, ze porobie fajne zdjecia, ale jak zobaczylem amerykanskich turystow robiacych zdjecia dla ludzi bez pytania, tego typu, ze jeden robi, a potem nastepnych dwudziestu, to zwatpilem. A najbardziej mnie wkurzylo jak zobaczylem jak jedna z turytsek bawi sie rzucajac lizaki dla dzieci bez butow w ten sposob, ze rzuca je najdalej na ziemie i przypatrujac sie temu wyscigowi, smieje sie i robi zdjecia. Niektorzy turysci sa z deczka pierd...ci.
W Chemax wsiadam w autobus do Cancùn i docieram tam kolo godz. 20. Jade do domu Karly, spedzam noc i nastepnego dnia jade na terminal autobusowy, by stad pojechac na lotnisko (40pesos). No a na lotnisku wsiadam w samolot, by przez Zurich, 05.03 dotrzec do Polski-kraju ludzi z wielka depresja, narzekajacych na wiele rzeczy i mowiacych, ze jest bardzo zle, a bedzie jeszcze gorzej...

Wyprawa Ameryka Srodkowa 2009 zakonczona!