piątek, 16 stycznia 2009

Guatemala City - Guatemala

W autobusie poznaje Kubanczyka i Meksykana, ktorzy juz jakis czas przebywaja w Gwatemali. Kubanczyk jest zadowolony z tego zycia, ktore tu prowadzi. Mowi, ze jest tu mu o wiele lepiej niz na Kubie, a pracuje jako internista. Pierwsze skojarzenia z Polska? To kraj, z ktorego jest najsilniejszy czlowiek Swiata (pierwszy raz slyszalem zeby ktos kojarzyl nasz kraj z Pudzianem). Ostrzega mnie przed stolica i twierdzi, ze gdyby nie to miasto oraz szereg zbrodni, ktore tam sie zdarzaja, to w sumie fajny bylby to kraj. Mam dorzec do stolicy kolo godz. 21. Przed wjazdem kontaktuje sie z Christianem (z CS), ktory ma czekac na terminalu. Od razu przy wjezdzie do miasta da sie zauwazyc puste ulice, jakby miasto bylo wymarle-od czasu do czasu da sie spotkac jakiegos czlowieka lub grupke ludzi obok ktorej stoi policja cos tam wyjasniajac. Docieram na terminal, Christiana nie ma. Dzwonie do niego z telefonu Kubanczyka i mowi, ze bedzie za 10minut. Z tych 10 minut robi sie 30, ale caly czas towarzyszy mi Kubanczyk, ktory chce mnie zaprosic do domu, jesli kolega sie nie zjawi. Przywyklem juz do innego liczenia czasu w Ameryce Srodkowej i w koncu sie doczekalem na Christiana. Przyjechal samochodem, pozegnalem sie z Kubanczykiem i ruszylismy w kierunku domu Christ. Ten zapytal sie czy chce dolaczyc do niego i jego znajomych, ktorzy siedza w barze. Ja mowie, ze po to tu m.in. przyjechalem, czyli, by sie bawic i poznawac ludzi. Zajezdzamy na obrzeza miasta, ktore sa inne niz sama stolica, no i bar przypomina bary Zachodniej Europy. Poznaje tam Polke, Agnieszke, ktora wyszla za maz za Andréa z Sao Paulo. W koncu moge pogadac po Polsku:) Oni sami okazuja sie super fajnymi ludzmi (sa bogaci, inny Swiat, ale sa naprawde w porzadku, woda jeszcze nie uderzyla do glowy), zabieraja nasza spora grupe (kolo 12osob) do innego lokalu, a potem na dyskoteke. André jest jedynym czlowiekiem w kraju, ktory ma licencje na kasyna (oficjalnie jest to nielegalne). Dostal on od dobrego znajomego prezydenta kraju, czlowieka, ktory ma duzo wplywow w Gwatemali. Zwiedzjac jedno z miejsc, gdzie sa maszyny do gry Andréa poznaje tego kolesia-szybko nawiazuje wspolna rozmowe, bo jest nawalony jak detka. Stawia jeden za drugim, ale juz mam dosyc picia. Poza tym André tez ugoscil mnie po Polsku i postwail mi setke wodki bez zapojki:) Zabawa przeciaga sie do 4 nad ranem, ale trzeba wracac, bo niektorzy za pare godzin ida do pracy.
Zajezdzamy do domu Christiana, ktory znajduje sie w strefie zamkinietej (czyli mur dookola domkow, ochrona 24godz i zasieki na murze-do tego mozna sie przyzwyczaic w krajach Ameryki Lacinskiej) i ide spac. Budze sie, Christian idzie do pracy, zostawia klucze od domu i moge robic, co chce. Jade do miasta autobusem, w ktorym najpierw wysluchuje kazania o koncu Swiata od kolesia z biblia, a potem obserwuje system marketingowy goscia, ktory sprzedaja olowki. Sama stolica, malo ciekawa. Miejscem najciekawszym jest Plaza Central, gddzie znajduje sie Palac Miejski. Wracam do domu Christiana. I szykuje sie do wyjazdu w kierunku Antiguy.

1 komentarz: