piątek, 9 stycznia 2009

Varadero - Cuba

Okazuje sie, ze nasz samolot ma miedzyloadowanie na Kubie. Tam wysiada czesc pasazerow i dosiadaja nastepni. Ciekawe rozwiazanie:) W samolocie spotykam dziewczyne z Polski, ktora leci na tygodniowy wypoczynek do Cancun. Jej chlopak jest z Bostonu (tez Polak). Na pierwszy rzut oka-typowa pusta blondynka, ale dzieki niej ciekawie lot minal, gdyz opowiada naprawde duzo o Swiecie bogatych ludzi, gdzie wszystko jest najlepsze, najdrozsze, gdzie inne osoby ocenia sie wedlug tego, ile waza (czyli ile maja kasy). I nie musza byc szczesliwe zyjac tak-ciekawa rozmowa, ktora zapadnie mi w pamieci.
Ladujemy na Kubie ikaza nam wysiasc na ponad godzine. Juz tu jest cieplo, ale lotniska opuscic nie mozemy. Brud w toaletach na lotnisku, za ktore karza sobie placic babcie klozetowe bez zebow-szczery i piekny usmiech-i sklepy z pamiatkami z Kuby: czapeczki, koszulki i kartki z Che Guevara, cygara i alkohole. Slabo dzialajaca klimatyzacja na lotnisku powoduje, ze jest goraco. W koncu wsiadamy do samolotu, w stylu kto pierwszy ten lepszy-bez zadnego porzadku i kolejki: chyba typowo jak na kraj komunistyczny. I lecimy do Cancun.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz