wtorek, 17 lutego 2009

Masaya - Nicaragua

Autobusy miedzy miastami w tym kraju jezdza dosc regularnie, wiec dlugo nie czekam. Do Masayi zajezdzam po pol godz. jazdy. Tam czeka na mnie Francesco, u ktorego mam spedzic jedna noc. Okazuje sie, ze spedze noc u jego brata-bylego pracownika ambasad nikaraguanskich w roznych czesciach Swiata Podczas rozmowy z nim dowiaduje sie paru rzeczy o historii tego kraju. Po pierwsze zaskoczylo mnie to juz wczesniej, ze widzialem sporo samochodow marki Lada w Nikaragui. Otoz w latach 1979-1990 kraj ten byl pod protekcja komunistow, ktorzy mieli tu wielu zwolennikow-wystarczajaco duzo, by dokonac przewrotu i przejac wladze. Przed 1979 rokiem Nikaragua byla najbogatszym krajem Ameryki Srodkowej. Przyjezdzali tutaj ludzie z Salwadoru, Kostaryki, innych krajow, by podejmowac prace. Klopoty gospodarcze zaczely sie po wielkim trzesieniu ziemi w 1972roku, kiedy to zostala zniszona w duzej mierze rozwijajaca sie dynamicznie stolica z najwyzszym wowczas busynkiem Ameryki Srodkowej. Jednak to komunizm tak zle wplynal na gospodarke tego kraju, ze Nikaragua stala sie najbiedniejszym krajem Ameryki Srodkowej. I do dnia dzisiejszego nie moze sie podniesc z tego...
Zwiedzam Masaye, ktora troszeczke przypomina Granade (ale tylko troszeczke) i po wizycie w kafejce internetowej wracam do brata Francesca- Carlosa. Wypoczywam w domu ogladajac Nothing Hill i po zdobyciu bardzo pozytywnej energii ruszam razem z Francesco, jego bratem i para Wlochow, autem do Catariny, niewielkiej miejscowosci, ktora jest polozona kolo 10km od Masayi, ale z ktorej roztaczaja sie ladne widoki na Masaye, Granade, jezioro i wulkany. Byloby ladnie gdyby nie silny wiatr i ciemno-zbyt daleko by podziwiac Granade w nocy. Wracamy na nocleg.
Nastepnego dnia wczesnie rano zrywam sie, by zwiedzic Parka Narodowy Wulkanu Masaya. Jade autobusem z terminalu i wysiadam przy wejsciu. Ale park jest czynny od godz. 9, a ja jestem na 2 godz. przed. Nie udaje mi sie tego obejsc i zatrzymuje sie na starej lawie. Jakos nie chce mi sie skakac po tych kamieniach i nie chce czekac na otwarcie, wiec rezygnuje z tego punktu programu i wracam do Masayi. Tam kolo godziny spaceruje po rynku na ktorym mozna kupic wszystko: od detki do rowerow po przepyszne, tanie owoce. Jest tez okazja to poobserwowania ludzi, ktorzy z wielkimi koszami spaceruja, przenoszac towary. Wracam do domu Carlosa, biore bagaz, ide na terminal i przez Manague jade do Leòn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz