czwartek, 26 lutego 2009

Cancùn - Mexico

Turysci z Niemiec jada do kompleksu ruin Becàn, Xpuhil i inne. Jest mi to po drodze, a poza tym zabieraja mnie prawie 330km! Dobrze mi sie z nimi rozmawia, mowie im po mojej podrozy. Oni sami sa nauczycielami, ktorzy wzieli roczny urlop i teraz sa w Ameryce Srdokowej, za 2 tygodnie leca do Namibii, a wczesniej byli w Tajlandii. Niezle sie zarabia nauczycielom w Niemczech:)
Mowie im, ze jesli mi sie uda dotrzec do jeziora Bacalar, nad ktorym bylem na poczatku swej podrozy to zatrzymam sie w cabañach Ecotucan zaraz za Bacalar. Chcialem tam dotrzec ze wzgledu na piekne widoczki, super czysciutka wode i wspaniale sniadanko. Pokazuje im to miejsce w przewodniku i cos tam ze soba zaczynaja rozmawiac. Zmieniaja plany! Ze wzgledu na to, ze samolot maja za tydzien z Cancún, a ruin w Meksyku jest jak w lesie grzybow po deszczow, to wola odpuscic te ruiny, do ktorych zmierzali i chca jechac ze mna nad Bacalar! Dla mnie super. Dojezdzamy do Ecotucan. Niewiele sie tu zmienilo: dwojka Niemcow, ktorzy sa wspolwlascicielami dalej czekaja na czesci do swego auta i widac, ze sie niezle tu zadowmowili. Niestety nie ma miejsca w cabañach, gdyz caly kompleks jest wynajety przez mlodziez z Wiscounsin, wiec moi znajomi z Niemiec, z ktorymi tu przyjechalem musza jechac i szukac innych cabañ. Ja tu zostaje, gdyz rozbijam namiot i dziekuje Niemcom z podwiezienie mnie prawie 440km! Niezly stop!
Obowiazkowa kapiel w jeziorze (kajmanow nie ma:( ) i spanie. Nastepny dzien-pobudka z rana, sniadanko i ruszam kolo godz. 8 na droge. Po 10 minutach machania lapie stopa do Felipe Carrillo Puerto jadac razem z programista komputerowym (130km). Tam wysiadam w centrum, ruszam na obrzeza i lapie po 5 minutach stania kolejnego stopa, tym razem do Playa del Carmen (130km). Jade z doktorem, ktory pelnil nocny dyzur. Pytam sie czy nie jest zmeczony po 12-godzinnej pracy. On mowi, ze mozna spac podczas dyzuru, wiec nie jest za bardzo zmeczony, ale o godz. 13 rozpoczyna kolejny dyzur, tym razem w Playa del Carmen. Jak twierdzi: Jedni zyja po to, by pracowac, inni, by przez to zycie przejsc. Taki mniej wiecej sens tego zdania, ktore wypowiedzial, a ktore mi sie spodobalo.
W Tulum zatrzymujemy sie na krotki postoj w klinice, gdzie wypijamy kawe i o godz. 12:30 jestesmy w Playa del Carmen. Jest dosyc wczesnie, w Cancún mam byc kolo godz. 22, gdyz o tej porze wroci Karla (CS) z pracy do ktorej jade w odwiedziny, wiec decyduje sie spedzic popoludnie na plazy, opalajac sie, wypoczywajac i kapiac sie.
Poznym polpudniem ide na terminal skad biore autobus do Cancún (1,5h; 38pesos). Z terminalu w Cancún ruszam do domu Karli. Jeje jeszcze nie ma, ale sa jej znajomi, z ktorymi jade do supermarketu na zakupy, wracamy, spotykam Karle i do okolo godziny 1 prowadzimy konwersacje o Meksyku i podrozach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz