sobota, 21 lutego 2009

Parque Nacional Cerro Verde - El Salvador

Z samego rana ruszam na przystanek autobusowy, skad biore "szkolnika" do mostu w El Congo. Stad o godz. 8:30 jest autobus, ktorym sie jedzie do samego parku, a dokladnie na praktycznie szczyt jednego z 3 wulkanow: Cerro Verde. Autobus wspina sie powoli pod gore, a po prawej stronie bardzo ladne widoki na jezioro Coatepeque. Wejscie do parku kosztuje 1$ i nie ma nacjonalizacji, jak w innych krajach Ameryki Srodkowej, gdzie turysci z zagranicy musza placic kilka razy wiecej. O godz. 11 rozpoczyna sie wycieczka z przewodnikiem (1$) albo na wulkan Izalco, albo Santa Ana. Na ten drugi sa zaledwie 2 chetne osoby i wycieczka nie dochodzi do skutku: przy kazdej wycieczce musi byc przewodnik i dwoch policjantow-ponoc dla ochrony. Wulkan Izalco jest bardziej popularny i nie trzeba placic dodatkowych 6$ jak ma to miejsce przy wulkanie Santa Ana. W sumie na wulkan Izalco moglbym pojsc sam, ale juz sie zdecydowalem na pojscie z przewodnikiem. Na poczatku naciskam go bardzo, idac za nim, a za nami drepcze grupa 5 osob. Reszta, czyli okolo 35 innych osob nie wytrzymuje tempa. Po odpoczynku (5minut) po zejsciu z wulkanu Cerro Verde ruszamy ponownie. I znowu naciskam na przewodnika, ale tym razem szybko odpadaja od nas turysci, ktorzy zatrzymuje sie co raz, by odpoczac. Idzie przewodnik, ja i policjant. W takiej eskorcie idac naprawde bardzo wolno, czyli nie moim tempem, bez zadnego wysilku wchodzimy na wulkan (godzina czasu od parkingu). Widoki sa wspaniale. Choc nie mozna za bardzo zobaczyc jeziora Coatepque, to i tak warto tu wejsc. Wulkan Izalco jest dosyc mlodym wulkanem, bo ma zaledwie 239lat, wczesniej byla tu tylko dziura w ziemi. W 1770 roku uformowal sie stozek, z ktorego co raz cos wybuchalo. Ostatnia erupcja miala miejsce w 1957roku. Niemniej wulkan dalej jest aktywny.
Schodze juz sam nie czekajac na przewodnika i bedac przy wyjsciu parku lapie dosyc szybko stopa do mostu w El Congo. Jest godz. 15 wiec wykorzystuje czas na dojazd do jeziora Coatepque. Jezioro jest przepiekne. Troche mi sie kojarzy z naszym Zalewem Solinskim, ale tu jest bardziej gorzyscie. I co warto podkreslic jest bardzo czysto, a sama woda w jeziorze jest tak czysta, ze nawet niektorzy mieszkancy pija z niego wode. Bedac and jakimkolwiek zbiornikiem wodnym musze sie wykapac, wiec robie to rowniez i tu, a potem wracam znowu do mostu i do Santa Tecli. Po spedzeniu ostatniej, czwartej nocy w tym miescie jade w kierunku Gwatemali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz